Knyszyn
ConSky.pl

FATUM NIEDOSZŁEJ STOLICY 2019-12-13 12:00 Magda

Knyszyn swoje powstanie zawdzięczał królowej Bonie, która na bazie niewielkiej osady poleciła założyć miasto. Zaś nazwę dał król Zygmunt August, który polubił wypiekane tutaj knysze, tj. pierogi z dziczyzną i cebulą, którymi to poczęstowano go w trakcie odpo­czynku w drodze do Wilna.

Knyszyn jest jednym z najstarszych miast w dzisiejszym woje­wództwie podlaskim. Pierwsze wzmianki o Knyszynie występują w dokumentach pisanych z 1358 r., chociaż osadnicy pojawili się tu znacznie wcześniej. Zaś prawa miejskie Knyszynowi nadał król Zygmunt August w 1568 r.

W okresie średniowiecza teren gminy Knyszyn stanowił pogra­nicze wpływów osadnictwa mazowieckiego, litewskiego i ruskiego. Tereny te w dalekiej przeszłości należały do króla Kazimierza Ja­giellończyka, kniazia Michała Glińskiego, króla Zygmunta Starego, Zygmunta Augusta, Jana Zamoyskiego, Tomasza Zamoyskiego, Mi­chała Ossolińskiego, następnie rodów Czapskich, Glińskich i Kra­sińskich, w tym Zygmunta Krasińskiego, dramatopisarza i poety. Ostatnim dzierżawcą starostwa knyszyńskiego był Karol Raczyński.

Knyszyn, położony w pięknej, żyznej okolicy, na skraju wielkiej Puszczy Knyszyńskiej, nad rzeką Jaskranką był ulubionym miej­scem pobytu Zygmunta Augusta. Tu odpoczywał, polował i przyj­mował poselstwa innych królestw. Knyszyn za czasów królewskich piękniał i rozrastał się, upatrywany był przez Zygmunta Augusta na stolicę połączonych ziem Litwy i Korony, ponieważ leżał pośrodku wielkiego państwa Jagiellonów. Ale za wcześnie król umarł, i to w Knyszynie. I zaczęło się fatum.

Knyszyn był ważnym węzłem komunikacyjnym: tutaj krzyżowa­ły się szlaki drogowe z Mazowsza przez Grodno do Wilna oraz z Brześcia do Prus. Był jednak miastem pechowym. Nie sprzyjało mu szczęście. Doznawał ciągle okaleczeń. Był celem różnych najazdów, inwazji, płonął, mordowano jego ludność, wysadzano w powie­trze jego budowle. A mimo to podnosił się i krzepł.

Rok 1655, wielki najazd Szwedów na Polskę, tzw. potop, doprowa­dził do zajęcia znacznej części Rzeczypospolitej. Knyszyn bardzo krwa­wo przeżył ten najazd. Częste przemarsze wojsk szwedzkich, litew­skich, tatarskich i towarzyszące im gwałty, grabieże, rekwizycje żyw­ności, wywoływały głód i epidemie chorób. Liczba domów i mieszkań­ców w Knyszynie w ciągu kilku wojennych lat potopu szwedzkiego zmalała czterokrotnie. Z liczby około 1800 mieszkańców z przedmie­ściami, doliczono się zaledwie około 400 osób. Z 210 domów zostało 52. Podczas wojen potopu szwedzkiego został także doszczętnie znisz­czony dworzec królewski Zygmunta Augusta w Knyszynie.

W latach 1914-1918 rozegrała się niezwykle krwawa i niszcząca woj­na światowa. Wybuchła latem 1914 r., ale dojrzewała już od dłuższego czasu. W świetle pożogi wojennej ujawniły się straszliwe kłębowisko sprzeczności i bezwzględna walka. Niemcy, Austro-Węgry i Włochy czuły się pokrzywdzone w dotychczasowym podziale świata i pragnęły, choćby siłą zwiększyć swój stan posiadania.

Ludność Knyszyna zdziesiątkowana, miasto wypalone, zostało zniszczone i zdewastowane w około 25%. Spłonął też ratusz miejski w Knyszynie.

A krótko potem rok 1920, inwazja komunistyczna sowietów na Europę, także przez Knyszyn i także zniszczenia, upokorzenia ł cierpienia. Trwał i znów dostawał cios.

Rodziły się w nim i objawiały różne talenty. Knyszyn był jednak miastem przyjaznym, gdzie Polacy, Żydzi i mniej liczni mieszkańcy innych narodowości żyli w nie najgorszej sąsiedzkiej zażyłości.

I znów II wojna światowa zadała temu miastu straszliwy cios. Po wej­ściu sowietów do Knyszyna, został zniszczony Pomnik Odzyskania Nie­podległości. Na ulicach pojawiły się plakaty sowieckich dygnitarzy i wiel­kich wodzów zwycięskiej armii: „Ufajcie Armii Czerwonej, która przynosi prawdziwą wolność". Potem przyszła straszliwa zima, trzydziestostopnio­we mrozy. Ludzie żartowali, że jest to skutek otwartej granicy na wschód. I zaczęły się masowe aresztowania i zsyłki na nieludzką ziemię. Na Sybir.

Gdy po niespełna dwóch latach, ponownie do miasta weszli hi­tlerowcy, deportowali do obozów zagłady i wymordowali wszyst­kich Żydów, nielicznym tylko udało się przeżyć ową gehennę dzię­ki pomocy polskich sąsiadów i współmieszkańców.

U schyłku wojny, Niemcy ogłosili Knyszyn twierdzą (Festung). Broniącym się hitlerowcom nie wolno było cofnąć się o krok, a ludności kazano się z miasta wynosić dokąd kto woli i dokąd kto może, na cztery strony świata, ale tylko dniem. Cywilów miało nie być. Do tych osób, co nie w mundurze Wehrmachtu, miał strzelać snajper osadzony na kościelnej wieży.

Przez dwa tygodnie niemieckie formacje broniły się zaciekle. Rosjanie ze swoich umocnień na wzgórzach, na skraju komplek­sów leśnych i puszczańskich borów, szturmowali i nieustannie bombardowali miasto, co doprowadziło do wielkich zniszczeń i po­żarów. Knyszyn został zniszczony w 80%. Przechodził siedem razy z rąk do rąk. Dziś zdaje się już nikt nie pamiętać, jak zażarta była wojna między Hitlerem a Stalinem.

Każdy najeźdźca traktował Knyszyn jako łup, z którego wyciska się wszystkie soki. Stąd też nigdy nie było to miasto duże. Jak drzewo, które­mu ciągle przycina się wierzchołek. W Polsce międzywojennej Knyszyn podniósł się jak Łazarz z łoża boleści. Przeżył dwudziestoletni okres nie­podległości. W Polsce powojennej podnosił się znowu jak ten Łazarz i przeżył 45-1etni okres podległości sowieckiej i zniewolenia.

Wyzwolenie spod okupacji niemieckiej stało się nową formą okupacji sowieckiej.

Szatański układ.

Po 35 dniach krwawych walk zamarł opór wojska polskiego. Państwo polskie zostało zniszczone, a jego ziemie podzielone mię­dzy najeźdźców. Było to wydarzenie przerażające grozą zniszczeń wojennych, nikczemnością wrogów i milczeniem Europy.

 

 

KNYSZYN

Tomasz Krawczuk